Nikt sie nie poddaje i Nikt nie daje
Nikt mnie nie slyszy, ale Nikt nie dba
Nikt sie mnie boi, lecz nikt spoglada
Nikt do mnie nalezy i Nikt pozostaje
Zaden Nikt nie wie Niczego
Wszystko co pozostalo to pozostalosci...
Byla godzina 7.54, pierwsze zajecia mialam o 8.15 i byla to Obrona Przed Czarna Magia ze slizgonami jak podejrzewam. Bylam tak wsciekla, ze az nie mialam checi isc na zajecia ktore prowadzil Remus Lupin. Przyjal spowrotem prace. Lubilam jego lekcje. Wiedzialam tylko jedno, ze nie moge zostawic tego wszystkiego tak sobie. Musze porozmawiac i z Malfoy'em i z Harry'm. Dlaczego To wszystko ukrywal? NIe chcialam juz o tym rozmyslac wiecej. Wzielam torbe i pobieglam pod klase. Byl tam juz Malfoy, sam. No i jeszcze on. Dlaczego on sie mi tak przyglada? Albo jestem przewrazliwiona?
- Granger? - oznajmil po chwili zdumiewania.
- Czego chcesz Malfoy? - odpowiedzialam ozjeble.
- Co cie tak wkurzylo rano co? Potter jednak nie jest takim dobrym przyjacielem?
- Nic ci do tego, odwal sie ode mnie! - wrasznelam.
- Tylko pytalem, opanuj swoje emocje Granger. - powiedzial a po chwili lekko sie usmiechnol.
- To nie pytaj - odpowiedzialam znow nie milym glosem. Po chwili wszyscy uczniowie stali pod klasa i czekalismy na nauczyciela. Po paru chwilach przyszedl Lupin i zaprosil nas do klasy. Kazdy zajal swoje stare miejsca, glos zabral Lupin.
- Wiatm moi drodzy! Aj aj aj, u mnie bedziecie siedziec inaczej. Nie tak jak zawsze. Wstancie i podejdzcie pod tablice. - powiedzial. Kazdy wstal i stanol pod tablica. Nauczyciel wyznaczyl pary. Mi przypadl Malfoy, Ginny Harry a Ron'owi Pansy. Nie cieszylam sie zbytnio jego decyzja. Ale nie moglam zaprzeczyc. Wytrzymam jakos ten rok u boku Malfoy'a.
- Swietnie! Dzis nauczymy sie zaklecia o nazwie ¨ Expulso¨. Nie wiem czy slyszeliscie o tym zakleciu... - Lupin opowiedzial nam o danym zakleciu. Czwiczylismy go tez w razem w parach. Po zajeciach Mielismy jakies pol godziny do obiadu. Postanowilam odszukac Harry'ego i z nim porozmawiac. Tak na powaznie, ale nigdzie nie moglam go znalesc. W koncu znalazlam sie w Wielkej Sali. Usiadlam przy stole Gryfonow i czekalam na raszte. Niektore miejsca byly juz pozajmywane. Po paru chwilach pojawil sie Ron. Tusz po nim brzybyli Harry i Ginny. Nie odzywalam sie do nich. Nalozylam sobie kkawalek kurczaka oraz pare ziemniakow. Obserwowalam bacznie co robi Wybraniec, ale on nawet nie zwracal na mnie uwagi. Wiec ja tez tego nie robilam. Po posilku wzielam torbe i poszlam do dormitorium. Wzielam ksiazki do Transmutacji i wyszlam na blonie. Mialam jeszcze godzine do zajec. Kochalam srody. Tylko tego dnia mielismy taki luz. Tylko 2 zajecia. Usiadlam na trawie i znow rozmyslalam. O co chodzilo Wybrancowi? Dlaczego on tak wszystko ukrywa przed mna? Wygladalo to tak jakby mnie unikal i nie chcial czegos powiedziec, chyba, ze mi sie to zdaje? I dramatyzuje? Nie wiem. Malfoy mi nie przeszkadzal. Nawet lepiej, w koncu zkonczyly sie docinki z jego strony. Spojrzalam na zegarek a godzina byla pare minut przed 2. Wzielam torbe i poszlam do zamku. Klasa byla otwarta wiec usiadlam w lawce i czekalam na reszte. Nagle ktos usiadl obok mnie. Byl to znow Malfoy. Cos ten dzien jest dziwny. Non stop widuje Malfoy'a. Po co znow usiadl obok mnie? Bylo tyle miejsc wolnych a on akurat wybral to obok mnie. Marzylam tylko, zeby on juz sie nie odzywal i poszedl z tad.
- No co znow Malfoy? - zapytalam zrezygnowana.
- No nie mow, ze nie wiesz? - odpowiedzial cieepliwie.
- Czego nie wiem? - zmeczona ta cala sytuacja przewracalam tylko oczami.
- Bedziemy siedziec tak razem na kazdych lekcjach. Oj Granger, cos slabo sluchasz. Czy cos sie stalo? - spytal troskliwym glosem a w jego szarych oczach widzialam troske.
- Nie Malfoy. Nic sie nie stalo. Badz juz cicho, zostaw mnie w spokoju! - krzyknelam.
- Juz nie bede. widac, ze masz zly humor. Przepraszam, ze chce byc mily. - powiedzial. Te slowa nie byly podobne do Malfoy'a. Widac, ze ta zmiana radykalnie go zmienila. Przez cala lekcje juz sie nie odzywal. Siedzial cicho. Przez lekcje bylam nie obecna. Wciaz romzyslalam. Przepisywalam tylko to co McGonagall napisala na tablicy. Lekcja trwala poltorej godziny, czyli poltorej godziny zapisywania. Gdy wyszlam z klasy od razu poszlam do biblioteki. Tylko tam moglam siedziec w ciszy i spokoju. Siedzialam tam i czytalam jakas ksiazke, chyba znow Historie Hogwartu po raz 100. Jak na razie nie mialam zadnych zaleglych lekcji wiec nie mialam nic do roboty. Czulam sie samotna, jakbym nie miala zadbych przyjaciol. Harry jest zajety Ginny, a Ron? Ron pewnie znow jest z Lavender wiec nie ma czasu dla nikogo. Z jednej strony nie chcialam ich zadreczac moimi rzekomymi ¨problemami¨. Nie poszlam nawet na kolacje bo nie bylam glodna. Z biblioteki wyszlam po 8. Od razu skierowalam sie do pokoju wspolnego. Tam zauwazylam Ginny oraz Harry'ego, bylo tam jeszcze pare Gryfonow. Podeszlam do Wybranca i poprosilam o rozmowe. Wyszlismu przez portet Grubej Damy, szlismy juz prawie pustymi korytarzami.
- Harry, o co chodzi? Dlaczego ze mna nie rozmawiasz? - zapytalam niesmialo.
- Juz wiesz wszystko od Ginny, tak?
- Tak wiem, ale dlaczego mnie unikasz? Czy cos sie stalo? - bylam przybita, nie wiedzialam co mnie czeka.
- Przeciez wiesz, ze Dracon mieszka z Syriuszem. Zmienil sie i to bradzo Mionko. Nie chcialem ci mowic sczegolow o czym rozmawiamy bo wiem, ze pociagniesz mnie za jezyk. -powiedzial, do czego on zmierza pytalam sie siebie samej.
- Ale... Dlaczego mialabym to robic?
- Nie powinienem ci tego mowic.
- Ale czego? O kim ty mowisz?
- On powie ci wszystko w odpowiednim czasie. - odpowiedzial Harry, lecz nie dal mi zbytnio dobre odpowiedzi.
- Kto mi powie? co ty wygadujesz? O kim ty znowu mowisz? o Ronie? - powtarzalam sie.
- O Draconie Hermiono. - wydukal Harry.
***
Tak.. Rozdzial 2. Chcialam zeby to wszystko toczylo sie wolniej. No ale juz pojdzie szybko. Wszystko sie dowiecie w rozdziale 3. Nie podoba mi sie to wszystko zbytnio no ale cos tam jest. Chyba jest krotki o.O
PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BLEDY!
ZOSTAWCIE KOMENTARZE, TO MOTYWUJE <3