piątek, 19 lipca 2013

Rozdział Drugi ~ Harry i Malfoy


 Nikt sie nie poddaje i Nikt nie daje   
 Nikt mnie nie slyszy, ale Nikt nie dba 
 Nikt sie mnie boi, lecz nikt spoglada 
 Nikt do mnie nalezy i Nikt pozostaje 
 Zaden Nikt nie wie Niczego 
 Wszystko co pozostalo to pozostalosci... 

                                                                  ***

Byla godzina 7.54, pierwsze zajecia mialam o 8.15 i byla to Obrona Przed Czarna Magia ze slizgonami jak podejrzewam. Bylam tak wsciekla, ze az nie mialam checi isc na zajecia ktore prowadzil Remus Lupin. Przyjal  spowrotem prace. Lubilam jego lekcje. Wiedzialam tylko jedno, ze nie moge zostawic tego wszystkiego tak sobie. Musze porozmawiac i z Malfoy'em i z Harry'm. Dlaczego To wszystko ukrywal? NIe chcialam juz  o tym rozmyslac wiecej. Wzielam torbe i pobieglam pod klase. Byl tam juz Malfoy, sam. No i jeszcze on. Dlaczego on sie mi tak przyglada? Albo jestem przewrazliwiona?
- Granger? - oznajmil po chwili zdumiewania.
- Czego chcesz Malfoy? - odpowiedzialam ozjeble.
- Co cie tak wkurzylo rano co? Potter jednak nie jest takim dobrym przyjacielem?
- Nic ci do tego, odwal sie ode mnie! - wrasznelam.
- Tylko pytalem, opanuj swoje emocje Granger. - powiedzial a po chwili lekko sie usmiechnol.
- To nie pytaj - odpowiedzialam znow nie milym glosem. Po chwili wszyscy uczniowie stali pod klasa i czekalismy na nauczyciela. Po paru chwilach przyszedl Lupin i zaprosil nas do klasy. Kazdy zajal swoje stare miejsca, glos zabral Lupin.
- Wiatm moi drodzy! Aj aj aj, u mnie bedziecie siedziec inaczej. Nie tak jak zawsze. Wstancie i podejdzcie pod tablice. - powiedzial. Kazdy wstal i stanol pod tablica. Nauczyciel wyznaczyl pary. Mi przypadl Malfoy, Ginny Harry a Ron'owi Pansy. Nie cieszylam sie zbytnio jego decyzja. Ale nie moglam zaprzeczyc. Wytrzymam jakos ten rok u boku Malfoy'a.
- Swietnie! Dzis nauczymy sie zaklecia o nazwie ¨ Expulso¨. Nie wiem czy slyszeliscie o tym zakleciu... - Lupin opowiedzial nam o danym zakleciu. Czwiczylismy go tez w razem w parach. Po zajeciach Mielismy jakies pol godziny do obiadu. Postanowilam odszukac Harry'ego i z nim porozmawiac. Tak na powaznie, ale nigdzie nie moglam go znalesc. W koncu znalazlam sie w Wielkej Sali. Usiadlam przy stole Gryfonow i czekalam na raszte. Niektore miejsca byly juz pozajmywane. Po paru chwilach pojawil sie Ron. Tusz po nim brzybyli Harry i Ginny. Nie odzywalam sie do nich. Nalozylam sobie kkawalek kurczaka oraz pare ziemniakow. Obserwowalam bacznie co robi Wybraniec, ale on nawet nie zwracal na mnie uwagi. Wiec ja tez tego nie robilam. Po posilku wzielam torbe i poszlam do dormitorium. Wzielam ksiazki do Transmutacji i wyszlam na blonie. Mialam jeszcze godzine do zajec. Kochalam srody. Tylko tego dnia mielismy taki luz. Tylko 2 zajecia. Usiadlam na trawie i znow rozmyslalam. O co chodzilo Wybrancowi? Dlaczego on tak wszystko ukrywa przed mna? Wygladalo to tak  jakby mnie unikal i nie chcial czegos powiedziec, chyba, ze mi sie to zdaje? I dramatyzuje? Nie wiem. Malfoy mi nie przeszkadzal. Nawet lepiej, w koncu zkonczyly sie docinki z jego strony. Spojrzalam na zegarek a godzina byla pare minut przed 2. Wzielam torbe i poszlam do zamku. Klasa byla otwarta wiec usiadlam w lawce i czekalam na reszte. Nagle ktos usiadl obok mnie. Byl to znow Malfoy. Cos ten dzien jest dziwny. Non stop widuje Malfoy'a. Po co znow usiadl obok mnie? Bylo tyle miejsc wolnych a on akurat wybral to obok mnie. Marzylam tylko, zeby on juz sie nie odzywal i poszedl z tad.
- No co znow Malfoy? - zapytalam zrezygnowana.
- No nie mow, ze nie wiesz? - odpowiedzial cieepliwie.
- Czego nie wiem? - zmeczona ta cala sytuacja przewracalam tylko oczami.
- Bedziemy siedziec tak razem na kazdych lekcjach. Oj Granger, cos slabo sluchasz. Czy cos sie stalo? - spytal troskliwym glosem a w jego szarych oczach widzialam troske.
- Nie Malfoy. Nic sie nie stalo. Badz juz cicho, zostaw mnie w spokoju! - krzyknelam.
- Juz nie bede. widac, ze masz zly humor. Przepraszam, ze chce byc mily. - powiedzial. Te slowa nie byly podobne do Malfoy'a. Widac, ze ta zmiana radykalnie go zmienila. Przez cala lekcje juz sie nie odzywal. Siedzial cicho. Przez lekcje bylam nie obecna. Wciaz romzyslalam. Przepisywalam tylko to co McGonagall napisala na tablicy. Lekcja trwala poltorej godziny, czyli poltorej godziny zapisywania. Gdy wyszlam z klasy od razu poszlam do biblioteki. Tylko tam moglam siedziec w ciszy i spokoju. Siedzialam tam i czytalam jakas ksiazke, chyba znow Historie Hogwartu po raz 100. Jak na razie nie mialam zadnych zaleglych lekcji wiec nie mialam nic do roboty. Czulam sie samotna, jakbym nie miala zadbych przyjaciol. Harry jest zajety Ginny, a Ron? Ron pewnie znow jest z Lavender wiec nie ma czasu dla nikogo. Z jednej strony nie chcialam ich zadreczac moimi rzekomymi ¨problemami¨. Nie poszlam nawet na kolacje bo nie bylam glodna. Z biblioteki wyszlam po 8. Od razu skierowalam sie do pokoju wspolnego. Tam zauwazylam Ginny oraz Harry'ego, bylo tam jeszcze pare Gryfonow. Podeszlam do Wybranca i poprosilam o rozmowe. Wyszlismu przez portet Grubej Damy, szlismy juz prawie pustymi korytarzami.
- Harry, o co chodzi? Dlaczego ze mna nie rozmawiasz? - zapytalam niesmialo.
- Juz wiesz wszystko od Ginny, tak?
- Tak wiem, ale dlaczego mnie unikasz? Czy cos sie stalo? - bylam przybita, nie wiedzialam co mnie czeka.
- Przeciez wiesz, ze Dracon mieszka z Syriuszem. Zmienil sie i to bradzo Mionko. Nie chcialem ci mowic sczegolow o czym rozmawiamy bo wiem, ze pociagniesz mnie za jezyk. -powiedzial, do czego on zmierza pytalam sie siebie samej.
- Ale...  Dlaczego mialabym to robic?
- Nie powinienem ci tego mowic.
- Ale czego? O kim ty mowisz?
- On powie ci wszystko w odpowiednim czasie. - odpowiedzial Harry, lecz nie dal mi zbytnio dobre odpowiedzi.
- Kto mi powie? co ty wygadujesz? O kim ty znowu mowisz? o Ronie? - powtarzalam sie.
- O Draconie Hermiono. - wydukal Harry.
                             
                                                                  ***

Tak.. Rozdzial 2. Chcialam zeby to wszystko toczylo sie wolniej. No ale juz pojdzie szybko. Wszystko sie dowiecie w rozdziale 3. Nie podoba mi sie to wszystko zbytnio no ale cos tam jest. Chyba jest krotki o.O
PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BLEDY!
ZOSTAWCIE KOMENTARZE, TO MOTYWUJE <3

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdzial Pierwszy ~ Odmieniony Malfoy


"Chociaż raz pozwól mi usłyszeć
Że zależy ci właśnie na mnie
A to co dziś usłyszę
Musi działać i działa na mnie".

                                                                                      ***

Byl wrzesien, a wlasciwie 13 wrzesnia. Zawsze myslalam, ze 13 to dzien pechow, nigdy w te 13-nastki nic ciekawego sie nie zdarzalo a nie raz wrecz przeciwnie. Byl to ostatni rok w Hogwarcie. Nie wiem czy sie cieszylam z tego, ze koncze nauke. Tyle lat spedzilam w tych murach, tu pierwszy raz przekonalam sie co to prawdziwa przyjazn. Wiem, ze jeszcze mam prawie caly rok ale juz zaczynalam tesknic. Moze i dramatyzuje ale coz. Byla 6 rano. Bylam juz ubrana, chcialam tylko zrobic lekki makijaz i isc do wielkiej sali zeby zjesc sniadanie, lubilam tam siedziec sama i zajadac sie pysznosciami. Zaczelam tak rano jesc sniadania od jakis 2 tygodni i zauwazyla, ze wtedy kiedy ja schodze to schodzi rowniez pan arystokrata czyli nie kto inny jak Dracon Malfoy. Sala byla dla wszystkich ale on mi sie dziwnie przygladal. Czulam, ze ten dzien moze byc inny od wszystkich. Kiedy wchodzilam do Wielkiej Sali znow go zobaczylam, siedzial sam przy stole Slizgonow. Fakt byl pociagajacy a jego oczy... Hmm, co to byly za oczy! Szare, zimne ale przepiekne. Znow zauwazylam, ze mi sie przyglada. Spojrzalam na niego z wsciekloscia, przeciez on zawsze mi dogryzal i robil z mego zycia pieklo niekiedy. Nazywal mnie szlama. On jest czystej krwi i nie pozwolil by nigdy, zeby ktos taki jak ja go wyzywal lub zwracal mu uwage. Zawsze byl taki. Nic mnie juz nie dziwilo. Byl jaki byl. 
Nagle uslyszalam jego zimny glos.
- Wiedze,ze ty Granger rano wstajesz. Po co? -zapytal Malfoy a jego oczy wydawaly sie puste.
- A co cie to obchodzi Malfoy! Nie mozna? A swoja droga, dlaczego ty tak rano wstajesz? I zawsze kiedy wchodze przygladasz mi sie? Hmm? - wiedzialam, ze to pytanie bylo glupie. 
- Mozna mozna. Od tego mam oczy Granger zeby patrzec. Chyba mi wolno? Czy mam zakaz?
- Znowu chcesz mnie powyzywac? Wal smialo! - nie lubilam z nim gadac, zawsze mnie wyzywal od szlam.
- Nie, zmienilem sie. Nie obchodza mnie juz ludzie takiego pochodzenia krwi jak ty. Wszyscy jestesmy rowni. Czyz nie? - odpowiedzial Draco spokojnie.
- Chory jestes Malfoy? Moze musisz isc do Skrzydla Szpitalnego? Cos z toba nie tak. - poczulam sie dziwnie ale wiedzialam, ze cos jest nie tak.
- Czuje soe swietnie Granger a przy okazji ladnie wygladasz. - usmiechnal sie. Zaromienilam sie lekko i odwrocilam sie. Wybila godzina 7 i wszyscy uczniowie Hogwartu przychodzili na sniadanie. A wracajac do Malfoya, pierwszy raz widzialam go z usmiechem na twarzy. To bylo bardzo dziwne i zastanawiajace. I po co powiedzial, ze ladnie wygladam? Teraz umyslil inny plan upokorzenia mnie?
- Dzien Dobry Mionka, znow jestes pierwsza - powiedziala Ginny. Moja przyjaciolka ktora zawsze mi pomagala w trudnych sprawach i nie tylko. 
- Lubie byc pierwsza na sniadaniu. A gdzie Harry i Ron? - zapytalam.
- Nie wiem chyba jeszcze spia... A nie jednak ida. - odwrocilam glowe w strone wejscia i zobaczylam Wybranca z Weasley'em.
- Witajcie dziewczyny. Jak tam sie spalo? Bo mi wysmienicie - oznajmil Harry i usmiechnall sie.
- Tak, tak wspaniale. - jak zawsze te same pytania, co rano - Ey, Ginny moge sie ciebie cos zapytac? 
- No mow smialo Her - Rudowlosa usmiechnela sie szczerze.
Ron i Harry byli juz zajeci rozprawianiem o miotlach i innych rzeczach zwiazanych z Quidditch'u.
- Dzis rano zauwazyla juz nie pierwszy raz, ze Malfoy mi sie przyglada - opowiedzialam jej ta cala sytauacje, nie zdziwilo jej to, ze on zaczal byc ¨ mily ¨.
- To Harry ci nic nie mowil Hermiono? - wytzresczyla oczy .
- Nie? O czym niby mialam slyszec? - teraz ja zrobilam glupia mine i wytrzeszczylam oczy ze zdziwienia.
- Jednak Harry nic ci nie powiedzial, tylko nie wiem dlaczego, no ale ok. Wiesz, ze po tym jak Harry zalatwil  Voldemort'a to smierciozercy zostali pozamykani w Azkabanie?
- No tak i? - Ginny ciagnela dalej.
- No to ojciec Malfoy'a zostal zeslany do Azkabanu a jego matka zmarla. jego ciotka Bellatrix tez nie wiec zostal sam. A kto mu jeszce zostal? Jedna osobe ktora dobrze zna Harry a on nie zbyt?
- O kim ty mowisz ruda?
- Nie wiesz o kim? O syriuszu. Dracon byl zmuszony zamieszkac z Syriuszem. Harry'emu zbytnio to nie pasowalo ale Draco sie zmienil pod wplywem Syriusza. Z reszta on nie chcial z nim zamieszkac ale nie bylo innego wyjscia. Harry byl tez zmuszony do zakopania toporu miedzy Malfoy'em wiec teraz czesto ze soba rozmawiaja. Nie zauwazylas tego? - Ginny spojrzala na mnie jej brazowymi oczami i lekko sie usmiechnela.
Nie wiem czy tan usmiech byl na miejscu. Wytrzeszczalam na nia oczy. Pierwsze
 pytanie bylo dlaczego moj niby przyjaciel Harry mi tego nie powiedzial? Ta cala sprawa byla smieszna a zarazem bardzo dziwna i dajaca do myslenia, ze nawet taka osoba jak Malfoy moze sie zmienic. Lub on Moze tylko udaje milego bo boi sie, ze Harry nakabluje Syriuszowi? Wszystko wydawalo mi sie jak bajka. Wiem, ze nie powinna, ale czulam zal dla owego slizgona. Przeciesz stracil matke!? Jego ojciec nigdy go dobrze nie traktowal. To z jednej strony ma ulge, ze go nie dreczy. Chcialam zaraz porozmawiac z Harry'm o tym co sie dowiedzialam i to jak najszybciej.
- Ey, Harry mozemy porozmawiac na osobnosci? - wycedzilam.
- Tak, dobrze Mionka. - odpowiedzial z usmiechem na ustach.
- Nie tu! Chodz - w jego oczach widzialam lekkie zaniepokojenie. Gdy juz wysliszmy z Sali wybuchlam.
- Dlaczego nie powiedziales mi, ze Syriusz mieszka teraz z Malfoy'em? Tylko ja nie jestem poinformowana? - Bylo  mi troche smutno, ze Ginny wiedziala a ja nie. Wiem, ze to jego dziewczyna ale jestem jego przyjaciolka.
- Skad to wiesz? Ginny tak? - zapytal a ja wrogo spojrzalam na Wybranca.
- To juz nawet nie ma znaczenia!
- A po co ci mialem mowic? Jestes jakas nieobecna przez ostatnie 3 tygodnie. Plywasz w oblokach czy cos, nie wiem. Zakochalas sie? - zapytal Harry zatroskanym glosem a jego oczy zaswiecialy. 
- Nie Harry?! Co ty opowiadasz? Jestem z wami ale ty jestes zbyt zajety z Ginny, zeby ze mna porozmawiac! Zawiodlam sie na tobie. Myslalam, ze jestesmy przyjaciolmi a ty nawet nie romawiasz ze mna! - w pewnej chwili wybuchlam.
 - Ey Granger spokojnie. Jeszcze sie ktos ciebie wystraszy. - uslyszalam chlodny glos Malfoy'a. Stal naszalancko oparty o scianie i usmiechal sie. 
- Odwal sie Malfoy! - odwrocilam sie na piece zeby pojsc na Sale i wziasc ze soba moja torbe. Pobieglam do dormitorium. Mialam duzo pytan lecz brak odpowiedzi. Czulam sie samotna. jedynymi osobami z ktorymi jeszcze normalnie rozmawialam to Ron i Ginny. Ale dlaczego Wybraniec mnie tak lekcewazyl? Dlaczego nie chcial ze mna porozmawiac? Czy czlowiek moze sie zmienic w tak krotkim czasie? 

                                                                                     ***

WITAM! Oto pierwszy rozdzial! Zacznie sie cos dziac dalej! Poczekajcie troszke :)
 Przepraszam za bledy. 
Jestes i przeczytales? Prosze zostaw komentarz! :>